torebki po papierosy; poczęstowała, zapaliliśmy.<br>- Wiesz, że jestem wdową.<br>Domyślałem się, że coś nie tak z jej małżeństwem, skoro wróciła, ale nie dopytywałem, w przekonaniu, że powtarza się historia z Chorążym.<br>- Umarł?<br>Nie znam innego sposobu uczynienia kobiety wdową, ale zdziwiłem się, że ktoś już w półtora roku po ślubie...<br>- To był, Witku, starszy człowiek, bardzo schorowany.<br>Miało być na smutno, ale wyłapała moje spojrzenie i w oczach zamigotały ogniki-diabliki.<br>- No co? Wyszłam za mąż za starszego pana.<br>- Czy ja coś mówię? - bąknąłem.<br>Teraz już bez żenady się uśmiechnęła.<br>- No, mam nadzieję!<br>I po chwili:<br>- A tak, było zgorszenie, oburzenie; wiesz