twardo - by móc cię wyciągnąć z opałów, w jakie przez swój "maksymalizm", czyli najczystszą głupotę, wpadłeś u pani biolog.<br>- Ona mnie obrażała! - zapiałem histerycznie. - I z pani... podkpiwała - dodałem lizusowsko.<br>- I co, mój niezłomny rycerz musiał się unieść honorem!<br>- Takie są jego zwyczaje - owinąłem się w myślach, z rozmachem, peleryną.<br>- To znaczy, że nie czytał uważnie Lancelota!<br>- To prawda - podchwyciłem. - Chciałem go czytać z panią.<br>- No dobrze, ale nie o tym mam zamiar teraz mówić. Interesuje mnie, czy pamiętasz tę sztukę?<br>- Końcówkę? No, jako tako.<br>- Czytałeś w oryginale?<br>- Nie, tylko w tłumaczeniu.<br>- No tak...<br>- Co w tym złego?<br>- To, że nie możesz