Typ tekstu: Książka
Autor: Głębski Jacek
Tytuł: Kuracja
Rok: 1998
Kamienna twarz, obojętne spojrzenie i żadnej żywszej reakcji na mój widok. A może - i aż skóra mi ścierpła - jednak mnie nie poznał, nie skojarzył, zapomniał?!
- A dlaczego chory leży w pasach? - mówi z jakby większym zainteresowaniem.
- Chory wczoraj rzucił się na szatniarza - wyjaśnia lekarz z tikami. - Chciał uciec ze szpitala.
- Uciec? - mówi Zimiński i po raz pierwszy uśmiecha się. - No, no!.. - i zwraca się do mnie: - Pan naprawdę chciał uciec?
- Wcale nie - mówię.
- To dlaczego pobił pan szatniarza?
- Wcale go nie pobiłem. Chwyciłem go tylko za fartuch. Ubliżał mi. Chciałem nauczyć go szacunku do człowieka.
Zapanowała ogólna wesołość.
- Szacunku do człowieka
Kamienna twarz, obojętne spojrzenie i żadnej żywszej reakcji na mój widok. A może - i aż skóra mi ścierpła - jednak mnie nie poznał, nie skojarzył, zapomniał?!<br>- A dlaczego chory leży w pasach? - mówi z jakby większym zainteresowaniem.<br>- Chory wczoraj rzucił się na szatniarza - wyjaśnia lekarz z tikami. - Chciał uciec ze szpitala.<br>- Uciec? - mówi Zimiński i po raz pierwszy uśmiecha się. - No, no!.. - i zwraca się do mnie: - Pan naprawdę chciał uciec?<br>- Wcale nie - mówię.<br>- To dlaczego pobił pan szatniarza?<br>- Wcale go nie pobiłem. Chwyciłem go tylko za fartuch. Ubliżał mi. Chciałem nauczyć go szacunku do człowieka.<br>Zapanowała ogólna wesołość.<br>- Szacunku do człowieka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego