Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
niego z prośbą o przysługę: żeby oddał list i paczkę u Campillich. Zgodził się. I wtenczas - obracając list w palcach ni stąd, ni zowąd nieśmiało zaczął mnie namawiać na Lazaretto.
- Wypocznie pan, przyjdzie pan do siebie - powtarzał. Aż ja ostatecznie:
- Może to i myśl.
Wziął to za decyzję. Zaraz wstał. Ucieszył się. Powieki jego głęboko osadzonych oczu zatrzepotały.
- Pójdę i zaraz wrócę - oświadczył. - Spotkamy się tu za godzinę. Mamy pociąg o dziesiątej.
- Ależ, proszę księdza! - zawołałem. - A Biblioteka? Przecież nie po to przyjechał, żeby mnie z sobą zabrać, ale dla swoich studiów. Kiedy mu to uprzytomniłem, stropił się. Na moment. Lecz
niego z prośbą o przysługę: żeby oddał list i paczkę u Campillich. Zgodził się. I wtenczas - obracając list w palcach ni stąd, ni zowąd nieśmiało zaczął mnie namawiać na Lazaretto.<br>- Wypocznie pan, przyjdzie pan do siebie - powtarzał. Aż ja ostatecznie:<br>- Może to i myśl.<br>Wziął to za decyzję. Zaraz wstał. Ucieszył się. Powieki jego głęboko osadzonych oczu zatrzepotały.<br>- Pójdę i zaraz wrócę - oświadczył. - Spotkamy się tu za godzinę. Mamy pociąg o dziesiątej.<br>- Ależ, proszę księdza! - zawołałem. - A Biblioteka? Przecież nie po to przyjechał, żeby mnie z sobą zabrać, &lt;page nr=168&gt; ale dla swoich studiów. Kiedy mu to uprzytomniłem, stropił się. Na moment. Lecz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego