Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
jednak niezłomny i surowy fundament ich moralności. Rotmistrz był "swój". "Swój" był nawet nieszczęsny maczkowski żandarm z motocyklowego patrolu, czepiający się ich głupio o jakieś tam papiery, których zawsze mieli pod dostatkiem, "swój", jeśli tylko na jego piersi czerwieniła się baretka Walecznych.
- Musimy dziś jeszcze pójść do rotmistrza - powtórzył Kolumb.
- Uhm - rozleniwiony słońcem Robert nie zdobył się na więcej.
- Nie "uhm", tylko trzeba. Mogło się przecież coś zmienić i biskup już pojechał...
- Tfu, bo zauroczysz - podniósł się Robert. - Jakaś franca wyskoczyła mi na policzku - zmartwił się do lusterka. Stanowiło to widoczny znak, że apel Kolumba trafił do niego. Robert zaczynał myśleć
jednak niezłomny i surowy fundament ich moralności. Rotmistrz był "swój". "Swój" był nawet nieszczęsny maczkowski żandarm z motocyklowego patrolu, czepiający się ich głupio o jakieś tam papiery, których zawsze mieli pod dostatkiem, "swój", jeśli tylko na jego piersi czerwieniła się baretka Walecznych.<br>- Musimy dziś jeszcze pójść do rotmistrza - powtórzył Kolumb.<br>- Uhm - rozleniwiony słońcem Robert nie zdobył się na więcej.<br>- Nie "uhm", tylko trzeba. Mogło się przecież coś zmienić i biskup już pojechał...<br>- Tfu, bo zauroczysz - podniósł się Robert. - Jakaś franca wyskoczyła mi na policzku - zmartwił się do lusterka. Stanowiło to widoczny znak, że apel Kolumba trafił do niego. Robert zaczynał myśleć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego