Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
Zofii... - Śmieje się ni to naprawdę, ni to dialektycznie. - Zawiódł pan trochę dzieci...
- Wiem... patrzyły, czy nie mam za plecami kamery.

- No nic... przynajmniej rodzice tych dziewuszek przyjdą do kościoła, żeby zobaczyć swoje "aktorki".
Hans czuje, jak jego wargi szukają mocnego słowa... "Wypada, żebym powiedział coś pozytywnego o tym gównie".
- Uroczą innowacją jest ujęcie grobów w formę baletu klasycznego. To, jak by nie było... dopływ kultury do środowiska... raczej ubożuchnego.
Proboszcz łypnie w stronę docenta przekornym uśmiechem.
- To pewnie prawda, co pan mówi o tej kulturze, co zawitała do tych domów, gdzie telewizor, łóżka nie zasłane i mąż nie ogolony... Ale
Zofii... - Śmieje się ni to naprawdę, ni to dialektycznie. - Zawiódł pan trochę dzieci... <br>- Wiem... patrzyły, czy nie mam za plecami kamery. <br><br>- No nic... przynajmniej rodzice tych dziewuszek przyjdą do kościoła, żeby zobaczyć swoje "aktorki". <br>Hans czuje, jak jego wargi szukają mocnego słowa... "Wypada, żebym powiedział coś pozytywnego o tym gównie". <br>- Uroczą innowacją jest ujęcie grobów w formę baletu klasycznego. To, jak by nie było... dopływ kultury do środowiska... raczej ubożuchnego. <br>Proboszcz łypnie w stronę docenta przekornym uśmiechem. <br>- To pewnie prawda, co pan mówi o tej kulturze, co zawitała do tych domów, gdzie telewizor, łóżka nie zasłane i mąż nie ogolony... Ale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego