Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 10.07
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
południe osłonić głowy przed dokuczliwym nawet o tej porze roku słońcem. Rozsiadły się na rozłożonym na ziemi prześcieradle.
Były spokojne, ale wyglądały na zdeterminowane. - Będziemy siedziały do skutku, aż dostaniemy odpowiedź. Nie ruszę się stąd, dopóki nie zobaczę mojego męża na własne oczy albo nie zostanę aresztowana - oświadczyła Berta Soler.
W ciągu dnia agenci sił bezpieczeństwa, w mundurach i w cywilu, kręcili się po placu. Nie spuszczali z oka manifestantek, ale nie interweniowali. Około północy kobiety przeniosły się na trawnik w pobliżu monumentalnego portretu Che Guevary i ułożyły się do snu. Agenci chyba też poszli spać, bo zniknęli z placu.
Wśród uczestników
południe osłonić głowy przed dokuczliwym nawet o tej porze roku słońcem. Rozsiadły się na rozłożonym na ziemi prześcieradle.<br>Były spokojne, ale wyglądały na zdeterminowane. - Będziemy siedziały do skutku, aż dostaniemy odpowiedź. Nie ruszę się stąd, dopóki nie zobaczę mojego męża na własne oczy albo nie zostanę aresztowana - oświadczyła &lt;name type="person"&gt;Berta Soler&lt;/&gt;.<br>W ciągu dnia agenci sił bezpieczeństwa, w mundurach i w cywilu, kręcili się po placu. Nie spuszczali z oka manifestantek, ale nie interweniowali. Około północy kobiety przeniosły się na trawnik w pobliżu monumentalnego portretu &lt;name type="person"&gt;Che Guevary&lt;/&gt; i ułożyły się do snu. Agenci chyba też poszli spać, bo &lt;orig&gt;zniknęli&lt;/&gt; z placu.<br>Wśród uczestników
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego