Jak ten, co musi umrzeć już.</><br><br><br><br><div sex="m"><tit>W GÓRACH</><br>Całowałaś mnie tak pożegnalnie,<br> Jak do wiecznego snu,<br>I samego posłałaś w dal mnie,<br> Bym się w przestrzeni snuł.<br><br>Więc błękitnym stałem się dymem<br> Na szczytach martwych wzgórz,<br>I zapadłem w najbielszą zimę,<br> I nie powrócę już.<br><br>Niech ci lepsze służą poranki,<br> W lepszym nurzane śnie,<br>Niech zadzwonią ci w oknach sanki,<br> Które uniosły mnie.<br><br>A ja spłynę cieniem śnieżycy<br> W niemiłowany świat,<br>Ciemność będzie po mojej lewicy,<br> A po prawicy wiatr.<br><br>Tak to bywa w górach na zimnie,<br> Kiedy siwieje wiek,<br>Że odlotnie, mgliście i dymnie<br> Życie się zmienia w śnieg.</><br><br><br><br><div sex="m"><tit>WIECZÓR</><br>Kto