Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
wstążką. Lekki wiatr rozwiewał jej puszyste popielate włosy. Wspięła się na palce do okna, przyciągnęła do siebie Jurczenkę i pocałowała go w same usta.

- Zuch "oduwanczik"! - rzuciła Wala Kisłowa. - Ja bym się nie odważyła!

Rozległ się drugi, potem trzeci dzwonek. Pociąg powoli ruszył, sycząc i sapiąc.

Warżańska, moja matka i Wala szły jeszcze chwilę obok wagonu.

- Nie zapominajcie brata-Moskala! - zawołał do nich na pożegnanie Jurczenko.

Pociąg coraz szybciej mijał peron, oddalał się, pozostawiając odgłos rozdygotanych szyn, wreszcie wjechał na most i zniknął z oczu.

Po powrocie do domu pobiegliśmy z Krysią na podwórze i przez sztachety spoglądaliśmy na opustoszały, zamknięty
wstążką. Lekki wiatr rozwiewał jej puszyste popielate włosy. Wspięła się na palce do okna, przyciągnęła do siebie Jurczenkę i pocałowała go w same usta.<br><br>- Zuch "oduwanczik"! - rzuciła Wala Kisłowa. - Ja bym się nie odważyła!<br><br>Rozległ się drugi, potem trzeci dzwonek. Pociąg powoli ruszył, sycząc i sapiąc.<br><br>Warżańska, moja matka i Wala szły jeszcze chwilę obok wagonu.<br><br>- Nie zapominajcie brata-Moskala! - zawołał do nich na pożegnanie Jurczenko.<br><br>Pociąg coraz szybciej mijał peron, oddalał się, pozostawiając odgłos rozdygotanych szyn, wreszcie wjechał na most i zniknął z oczu.<br><br>Po powrocie do domu pobiegliśmy z Krysią na podwórze i przez sztachety spoglądaliśmy na opustoszały, zamknięty
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego