Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
i dla pani.
Upłynęły znów cztery tygodnie. Liście żółkły i złociły się wczesną jesienną pozłotą. Tu i ówdzie po brzegach głównej alei połyskiwały, niby świeżo pociągnięte lakierem, opadłe kasztany.
Przy grobach ukochanych zmarłych siedzą jak zwykle pani Helena i stary kolejarz. Na pulchnych rękach wdowy lśnią czarne skórkowe rękawiczki nieboszczki Walczakowej, podarunek pana Walczaka.
- Ja jestem osoba praktyczna - kontynuuje pani Helena rozpoczętą ostatniej niedzieli rozmowę. - Pan ma przyzwoitą emeryturę. owszem, nie powiem, ja rentę po nieboszczyku mężu... Zawsze co jeden dom, to nie dwa. Męska ręka w ogródku też może się przydać. Pan, panie Walczak...
- Feliks mi na imię - wtrąca przymilnie
i dla pani.<br>Upłynęły znów cztery tygodnie. Liście żółkły i złociły się wczesną jesienną pozłotą. Tu i ówdzie po brzegach głównej alei połyskiwały, niby świeżo pociągnięte lakierem, opadłe kasztany.<br>Przy grobach ukochanych zmarłych siedzą jak zwykle pani Helena i stary kolejarz. Na pulchnych rękach wdowy lśnią czarne skórkowe rękawiczki nieboszczki Walczakowej, podarunek pana Walczaka.<br>- Ja jestem osoba praktyczna - kontynuuje pani Helena rozpoczętą ostatniej niedzieli rozmowę. - Pan ma przyzwoitą emeryturę. owszem, nie powiem, ja rentę po nieboszczyku mężu... Zawsze co jeden dom, to nie dwa. Męska ręka w ogródku też może się przydać. Pan, panie Walczak...<br>- Feliks mi na imię - wtrąca przymilnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego