też niespodzianki całkiem nieoczekiwane. Gdyby być złośliwym, można by zauważyć, że po upadku ZSRR styl radziecki prosił o azyl na Zachodzie - i tu i ówdzie go otrzymał, na przykład w przedstawieniu walijskiej sceny z Moldu: Theatr Clwyd. Autobiograficzna powieść Caradoga Pricharda "Pełnia księżyca", przedstawiająca biedne i dramatyczne dzieciństwo chłopaka z Walii, posłużyła urodzonej w Polsce angielskiej reżyserce Helenie Kaut-Howson za materiał do retrospektywnej scenicznej relacji, przepełnionej patosem i sentymentem nie najlepszego niestety sortu, osuwającej się miejscami w kicz, a montowanej, owszem, sprawnie, acz sposobami bliźniaczo podobnymi do starych przedstawień Lubimowa czy Dodina. Ratowało Walijczyków wytrawne aktorstwo (dorośli wykonawcy wchodzący w