Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
oddech niczym rzężenie konającego. Jego rozpacz, jej pogarda. A nie miałem nawet dwóch lat.
Czerń, czerń, czerń pokrywa wszystko. Matka. Kość z kości? Dolar z dolara. Przychodziła i stawała nad inkubem, stała tak minuty całe, w bezruchu. Ja wewnątrz: mroczny kłąb krótkich kończyn, wielkiej głowy, spirali sztucznej pępowiny. Wyłączyć zasilanie. Walnąć stołkiem. Zrzucić na podłogę. Nie chcę, nie chcę, nie chcę. To był głupi, beznadziejnie głupi pomysł, on i tak odejdzie, zostanę bez forsy, a z tym tu na karku. Boże, gdzie te czasy, kiedy faktycznie można było złapać nadzianego faceta na dziecko! Teraz oni tam wszyscy sterylni. A co się
oddech niczym rzężenie konającego. Jego rozpacz, jej pogarda. A nie miałem nawet dwóch lat.<br>Czerń, czerń, czerń pokrywa wszystko. Matka. Kość z kości? Dolar z dolara. Przychodziła i stawała nad inkubem, stała tak minuty całe, w bezruchu. Ja wewnątrz: mroczny kłąb krótkich kończyn, wielkiej głowy, spirali sztucznej pępowiny. Wyłączyć zasilanie. Walnąć stołkiem. Zrzucić na podłogę. Nie chcę, nie chcę, nie chcę. To był głupi, beznadziejnie głupi pomysł, on i tak odejdzie, zostanę bez forsy, a z tym tu na karku. Boże, gdzie te czasy, kiedy faktycznie można było złapać nadzianego faceta na dziecko! Teraz oni tam wszyscy sterylni. A co się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego