Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
na nią z nieukrywanym zdziwieniem.

Tuż przed naszym wyjazdem panna Kazimiera przyszła po raz drugi sama, ale nie czuła się już tak pewnie, jak w obecności swbjej matki. Opowiadała, że w pracowni krawieckiej ma dużo roboty, że szwagier pojechał na wojnę, a siostra znów zamieszkała razem z nimi. Wypytywała o Wielkie Łuki, ofiarowała nam swoją pomoc przy wyjeździe... Potem nagle posmutniała, pożegnała się i szybko wyszła.

Od połowy października zaczęły się słoty, wciąż lało. W Saskim Ogrodzie jesienny wiatr ogołacał drzewa. Zgarbiony dziadek wbijał na spiczasty kij fruwające po trawnikach papiery i śmiecie...

Krysia, Antek i Zosia grali w klasy. Kazio siedział
na nią z nieukrywanym zdziwieniem.<br><br>Tuż przed naszym wyjazdem panna Kazimiera przyszła po raz drugi sama, ale nie czuła się już tak pewnie, jak w obecności swbjej matki. Opowiadała, że w pracowni krawieckiej ma dużo roboty, że szwagier pojechał na wojnę, a siostra znów zamieszkała razem z nimi. Wypytywała o Wielkie Łuki, ofiarowała nam swoją pomoc przy wyjeździe... Potem nagle posmutniała, pożegnała się i szybko wyszła.<br><br>Od połowy października zaczęły się słoty, wciąż lało. W Saskim Ogrodzie jesienny wiatr ogołacał drzewa. Zgarbiony dziadek wbijał na spiczasty kij fruwające po trawnikach papiery i śmiecie...<br><br>Krysia, Antek i Zosia grali w klasy. Kazio siedział
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego