Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
niekiedy bardzo widowiskowymi egzemplarzami padliny. Po co gęstszym gnoju człapały gęsi, po co rzadszym pływały kaczki. Ludzie z trudem poruszali się po trotuarach z desek i dranic, co i rusz z nich spadając. Choć wilkierze magistratu groziły grzywną również za puszczanie samopas inwentarza, ulicami w obu kierunkach biegały kwiczące wieprze. Wieprze sprawiały wrażenie oszalałych, kłusowały na oślep na wzór swych biblijnych praszczurów z Gadary, potrącając pieszych i płosząc konie.
Minęli uliczkę Tkaczy, potem huczącą młotkami Bednarską, wreszcie Wysoką, za którą już był rynek. Reynevana korciło, by zajrzeć do pobliskiej a słynnej apteki "Pod Złotym Lindwurmem", znał bowiem dobrze aptekarza, pana Krzysztofa
niekiedy bardzo widowiskowymi egzemplarzami padliny. Po co gęstszym gnoju człapały gęsi, po co rzadszym pływały kaczki. Ludzie z trudem poruszali się po trotuarach z desek i dranic, co i rusz z nich spadając. Choć wilkierze magistratu groziły grzywną również za puszczanie samopas inwentarza, ulicami w obu kierunkach biegały kwiczące wieprze. Wieprze sprawiały wrażenie oszalałych, kłusowały na oślep na wzór swych biblijnych praszczurów z Gadary, potrącając pieszych i płosząc konie. <br>Minęli uliczkę Tkaczy, potem huczącą młotkami Bednarską, wreszcie Wysoką, za którą już był rynek. Reynevana korciło, by zajrzeć do pobliskiej a słynnej apteki "Pod Złotym Lindwurmem", znał bowiem dobrze aptekarza, pana Krzysztofa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego