Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 20
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
zachowują się nobliwie, rozmawiają ściszonymi głosami, a filiżanki chwytają elegancko w dwa palce. Dawali złotówkę też ci, którzy spieszyli się do samochodów, żeby zdążyć wyjechać z miasta przed korkiem, bo przyjechali do Kazimierza tylko na jeden dzień, a jutro mieli już być zupełnie gdzie indziej.

Już nie ma dzikich plaż

Wiking (w tle), któremu pękła rura

I tak zdarzało się co dnia, jak w rozkładzie jazdy, korek poranny napływowy i wieczorny pożegnalny. A na rynku i na zamku, i nad Wisłą wzdłuż deptaka "przejścia nie ma" wciąż te same twarze, zmęczone już tym odpoczynkiem w tłumie. Codziennie rano wychodzili na ulice
zachowują się nobliwie, rozmawiają ściszonymi głosami, a filiżanki chwytają elegancko w dwa palce. Dawali złotówkę też ci, którzy spieszyli się do samochodów, żeby zdążyć wyjechać z miasta przed korkiem, bo przyjechali do Kazimierza tylko na jeden dzień, a jutro mieli już być zupełnie gdzie indziej.<br><br>&lt;tit&gt;Już nie ma dzikich plaż&lt;/&gt;<br><br>&lt;tit&gt;Wiking (w tle), któremu pękła rura&lt;/&gt;<br><br>I tak zdarzało się co dnia, jak w rozkładzie jazdy, korek poranny napływowy i wieczorny pożegnalny. A na rynku i na zamku, i nad Wisłą wzdłuż deptaka "przejścia nie ma" wciąż te same twarze, zmęczone już tym odpoczynkiem w tłumie. Codziennie rano wychodzili na ulice
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego