Muszę się przyznać, że przez pierwsze dwa lata studiów byłem mocno zestresowany: po prostu się bałem. Dlaczego? Bo pamiętałem koszmar matury. Nie uczyłem się wcześniej, leniłem się i tuż-tuż przed tym decydującym egzaminem uświadomiłem sobie, że naprawdę nie nic nie umiem. Nie wiem, jak zdołałem przeżyć te dwa miesiące. Wkuwałem dzień i noc. (Późniejsze moje życie pokazało, że można nie spać, gdy okoliczności tego wymagają, i jakoś się wytrzymuje.) Cudem zdałem. Pozostał jednak uraz. Na studiach bałem się, aby ten koszmar się nie powtórzył. Przykładałem się więc do nauki.<br> Moja przyszła żona Ania o umyśle bardzo chłonnym, bystra, inteligentna, miała