Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
na Preslawny'ego. - Słoń w składzie porcelany! U nierzeźbionych żartowałbyś pewnie o kondomach! Nie wystarczą ci te odszkodowania, które już wiszą na twojej pensji? Chcesz skończyć na socjalnym? Weź ty się wreszcie...
- Patrz, kogo diabli przynieśli.
Rzucała się w oczy, bo to była jedyna na całym parkingu limuzyna obok tej Zespołu. Wysiadał z niej właśnie mężczyzna o włosach koloru rdzy, w świetle zarzecznych laserów widzieli go wyraźnie mimo sporej odległości.
- Bronstein.
- Zauważ - mruknął Hunt, wsiadając do samochodu - jego też nie wpuściła do wewnętrznego.
*
Z terminem konferencji było już gorzej. Z jednej strony - musiała się ona odbyć wystarczająco szybko, by wywiedzione z jej
na Preslawny'ego. - Słoń w składzie porcelany! U nierzeźbionych żartowałbyś pewnie o kondomach! Nie wystarczą ci te odszkodowania, które już wiszą na twojej pensji? Chcesz skończyć na socjalnym? Weź ty się wreszcie... <br>- Patrz, kogo diabli przynieśli. <br>Rzucała się w oczy, bo to była jedyna na całym parkingu limuzyna obok tej Zespołu. Wysiadał z niej właśnie mężczyzna o włosach koloru rdzy, w świetle zarzecznych laserów widzieli go wyraźnie mimo sporej odległości. <br>- Bronstein. <br>- Zauważ - mruknął Hunt, wsiadając do samochodu - jego też nie wpuściła do wewnętrznego. <br>*<br>Z terminem konferencji było już gorzej. Z jednej strony - musiała się ona odbyć wystarczająco szybko, by wywiedzione z jej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego