się stało - już leżę na łóżku z twarzą między jej piersiami - miękkie, gorące - a jej ręka szuka mojej twardości.<br>- Pokaż, co tam masz - chichocze. <br>Zrzucam ją z siebie i rozbieram się gwałtownie. Rozdygotane ręce daremnie szarpią guziki. Więc pomaga mi, wciąż chichocząc: <br>- Dobry jesteś, nie wiedziałam, że jesteś taki dobry. <br>Za chwilę znów leży na mnie naga. Pachnie... perfumami, upałem, alkoholem - a ja mimo to chcę, straszliwie chcę wedrzeć się w nią, przebić się przez tę kępę czarnych włosów w głąb - nie wytrzymam tego napięcia, umrę.<br>A potem chwila ulgi i pustka, jakbym nie istniał. <br>Ona coś mówi, nic nie dociera, leżę