Typ tekstu: Książka
Autor: Parandowski Jan
Tytuł: Niebo w płomieniach
Rok wydania: 1988
Rok powstania: 1947
odtąd tak samo zdobywać będzie. Przenikał go
dojmujący prąd woli, wszystko zwierało się w nim, prężyło, jakby dusza miała
potężne mięśnie, których brakło jego ciału. Uderzenie zegara - samotny dźwięk
- padło jak wielka, ciężka kropla na jego rozżarzenie. Było pół do siódmej.
Po szybach okna kwitła fantastyczna flora nasiąkając światłem dnia. Za chwilę
uderzy w nią słońce, kwiaty i liście mrozu zaczną się szklić, jarzyć, miotać
i znów zrośnie się znajomy-, dobrotliwy świat, w którym kiedyś czytało się Andersena
przy trzaska polan palących się w piecu. Teofil zdmuchnął lampę i poszedł się
myć.
- Morgenstunde hat Gold im Munde* - rzekł radca Grodzicki, gdy syn
odtąd tak samo zdobywać będzie. Przenikał go <br>dojmujący prąd woli, wszystko zwierało się w nim, prężyło, jakby dusza miała <br>potężne mięśnie, których brakło jego ciału. Uderzenie zegara - samotny dźwięk <br>- padło jak wielka, ciężka kropla na jego rozżarzenie. Było pół do siódmej. <br>Po szybach okna kwitła fantastyczna flora nasiąkając światłem dnia. Za chwilę <br>uderzy w nią słońce, kwiaty i liście mrozu zaczną się szklić, jarzyć, miotać <br>i znów zrośnie się znajomy-, dobrotliwy świat, w którym kiedyś czytało się Andersena <br>przy trzaska polan palących się w piecu. Teofil zdmuchnął lampę i poszedł się <br>myć.<br> - &lt;foreign&gt;Morgenstunde hat Gold im Munde&lt;/&gt;* - rzekł radca Grodzicki, gdy syn
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego