Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 35
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1988
obu stron. Jej nikt nie zauważa. Ty stoisz w nią wpatrzony. Ona chyba ciebie nie widzi z tej odległości. Wreszcie podchodzisz. Czy pani czegoś potrzebuje? - pytasz. Patrzy na ciebie swoim szklistym, odległym wzrokiem. Stoisz naprzeciw niej, blisko, nie dalej niż na wyciągnięcie ramienia. Czy pani czegoś nie potrzebuje? - powtarzasz głośniej. Zacięły mi się drzwi, nie mogę otworzyć, nie ma nikogo, mówi cicho znowu opuszcza głowę: Pomogę pani - mówisz. Niewidzącymi oczami patrzy na ciebie. Jakby coś w nich na moment stopniało. Idziecie po schodach. Ona co chwilę przystaje i spogląda za siebie. To stary zamek, mówi, ciągle mam z nim jakieś kłopoty
obu stron. Jej nikt nie zauważa. Ty stoisz w nią wpatrzony. Ona chyba ciebie nie widzi z tej odległości. Wreszcie podchodzisz. Czy pani czegoś potrzebuje? - pytasz. Patrzy na ciebie swoim szklistym, odległym wzrokiem. Stoisz naprzeciw niej, blisko, nie dalej niż na wyciągnięcie ramienia. Czy pani czegoś nie potrzebuje? - powtarzasz głośniej. Zacięły mi się drzwi, nie mogę otworzyć, nie ma nikogo, mówi cicho znowu opuszcza głowę: Pomogę pani - mówisz. Niewidzącymi oczami patrzy na ciebie. Jakby coś w nich na moment stopniało. Idziecie po schodach. Ona co chwilę przystaje i spogląda za siebie. To stary zamek, mówi, ciągle mam z nim jakieś kłopoty
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego