Lejtnant powiedział, żebyśmy jechali na Stuttgart, bo stamtąd odchodzą pociągi do wszystkich krajów. Jechaliśmy cały dzień. Na noc wjechaliśmy do stodoły. Kładziemy się w sąsieku, a tu łomot. Otwierają się wrota, Rosjanie z latarkami. I od razu do wozu, do naszych tobołków. A w tobołkach sukienki, to diewuszki, diewuszki, dawaj. Zakopałyśmy się w sianie. Wdrapują się, depczą po nas, krzyczą, gdie diewuszki? Nie ma diewuszek, mówią chłopcy. Rosjanie potrząsają sukienkami, a to co? To dla siostry, dla matki, dla narzeczonej. Pokrzyczeli, poklęli, poszli. Sukienki oczywiście zabrali - dla swoich matek, narzeczonych i sióstr. Rano, ledwośmy wyjechali na szosę, podeszli Rosjanie, wyprzęgli nasze