nie przedrze się rowerem przez te trzciny. Może mnie nie zobaczy, nawet jak będzie blisko. <br><br>Zostawił rower na skraju trzcin, wszedł do wody i dalej starał się płynąć bezszelestnie, by jej nie spłoszyć. W końcu ją zobaczył - leżała na brzegu, stopy jeszcze moczyły się w wodzie. Mam cię, gołąbeczko - pomyślał. - Zaraz połączy nas wspólna tajemnica. <br><br>Joanna poczuła mocny uchwyt na obu kostkach. Odwróciła się gwałtownie i zobaczyła jego twarz. Próbowała uwolnić nogi, lecz trzymał mocno i uśmiechał się łagodnie.<br>- Tym razem mi nie umkniesz, panienko. Kusisz mnie od tylu dni, wystawiasz na męki, odsłaniasz brzuch, pozwalając się domyślać tego, co niżej