Nie spłoszyły tej ciszy, w której trwa i rośnie,<br>I oczy przymykając, całuję zazdrośnie<br>Jedwab ciepły od słońca i mokry od rosy.<br><br>A po chwili, gdy dłonią muskając twe sploty,<br>Opodal tego pąka w cieniu drzew cię pieszczę,<br>Ustom moim dorzucam ślad twojej pieszczoty<br>Do smugi pocałunku, nie startego jeszcze.</><br><br><div type="poem" sex="m">* * *<br><br> Żuraw skrzypi za furtą ogrodu,<br>Słońce skrzy się w zadrach płotu tak nieznośnie,<br> Z gęstwy płynie dech przyziemny chłodu,<br>Wilga gwiżdże i dwugłośnie i trójgłośnie.<br> Lubię dojrzeć ukradkiem<br> Kłos, co w kwiatach przypadkiem<br> Taki inny wzwyż rośnie.<br><br> Z odrobiną słońca w rdzawej blasze<br>Popod klombem polewaczka leży pusta<br> Zdaje mi się