Typ tekstu: Książka
Autor: Szpotański Janusz
Tytuł: Zebrane utwory poetyckie
Rok wydania: 1990
Lata powstania: 1951-1989
mi Thermosu!
Nie dość, że mi otwarła głębię -
nawet nie dała mi po gębie!
Gdzie ją odnaleźć? Dziś znów czwartek!
Na pewno spotkam ją na żurze!
Ach, lećże, pędźże, drogi Stossie,
jak bóg w miłosnej tonąc chmurze!

I oto Levy - Zbawca Bytu -
znowu w salonie się pojawia.
I znów go aa! chóralne wita,
które tym razem go nie bawi.
Dostrzegłszy w dali piękne ciało,
do Bonjy lubej dąży śmiało.
Ta staje przed nim cała w pąsach,
lecz widać już, że się nie dąsa,
że pąs ten inne ma znaczenie,
po czym - krygując się szalenie -
wręcza mu swą Migrenę Bytu.
Pisałam to
mi Thermosu!<br>Nie dość, że mi otwarła głębię -<br>nawet nie dała mi po gębie!<br>Gdzie ją odnaleźć? Dziś znów czwartek!<br>Na pewno spotkam ją na żurze!<br>Ach, lećże, pędźże, drogi Stossie,<br>jak bóg w miłosnej tonąc chmurze!<br><br>I oto Levy - Zbawca Bytu -<br>znowu w salonie się pojawia.<br>I znów go aa! chóralne wita,<br>które tym razem go nie bawi.<br>Dostrzegłszy w dali piękne ciało,<br>do Bonjy lubej dąży śmiało.<br>Ta staje przed nim cała w pąsach,<br>lecz widać już, że się nie dąsa,<br>że pąs ten inne ma znaczenie,<br>po czym - krygując się szalenie -<br>wręcza mu swą Migrenę Bytu.<br>Pisałam to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego