mi Thermosu!<br>Nie dość, że mi otwarła głębię -<br>nawet nie dała mi po gębie!<br>Gdzie ją odnaleźć? Dziś znów czwartek!<br>Na pewno spotkam ją na żurze!<br>Ach, lećże, pędźże, drogi Stossie,<br>jak bóg w miłosnej tonąc chmurze!<br><br>I oto Levy - Zbawca Bytu -<br>znowu w salonie się pojawia.<br>I znów go aa! chóralne wita,<br>które tym razem go nie bawi.<br>Dostrzegłszy w dali piękne ciało,<br>do Bonjy lubej dąży śmiało.<br>Ta staje przed nim cała w pąsach,<br>lecz widać już, że się nie dąsa,<br>że pąs ten inne ma znaczenie,<br>po czym - krygując się szalenie -<br>wręcza mu swą Migrenę Bytu.<br>Pisałam to