zrozumieć ich sens.<br>Nie było to trudne, bo w rozmyślaniach Julii przewijały się ciągle te same rozgoryczenia, rozczarowania, upokorzenia. Słowa: jak mogłam, czemu, jaka byłam głupia, po co zrezygnowałam, oszust, łajdak, bawidamek, lekkoduch, upadłam na głowę, mogłam inaczej, co za idiotka ze mnie, drań, bydlak, znowu ma kochankę, tylu miałam adoratorów, mogłam przecież wybierać - te słowa wypowiadane przez zaciśnięte zęby, często z płaczem i wściekłością, syczące i jękliwe, napełniały Iw głębokim lękiem.<br>Matka cierpiała samotnie i ukrywała swój ból, a Iw nie umiała jej pomóc. Wbiegała do pokoju, zarzucała Julii ręce na szyję. Matka przytulała ją, całowała w czoło, a po