Typ tekstu: Książka
Autor: Dawid Bieńkowski
Tytuł: Nic
Rok: 2005
brojlery, rozrywa powłoki ozonowe, wykopuje przepaść między bogatą północą a biednym południem.
Od tego momentu nasze porwanie nabrałoby rozmachu, a postulaty stawałyby się coraz bardziej radykalne. Zażądałybyśmy czegoś zupełnie niemożliwego, przed czym wszystkie Positive'y drżą i bledną. Mianowicie zgody na wolne, niezależne związki zawodowe. Przecież dzięki temu, że restauracje prowadzą ajenci, związki zawodowe nie istnieją, bo każda restauracja to inny pracodawca... A my zażądamy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego!
Nade wszystko miły byłby widok spętanego Euzebiusza Drutta, leżącego na zgniłych ziemniakach. O jak bym chciała to zobaczyć! Nie wiem tylko, czy delikatna Jolka, ze swoimi pretensjami, wytrzymałaby ten odór. A także Marta czy
brojlery, rozrywa powłoki ozonowe, wykopuje przepaść między bogatą północą a biednym południem. <br>Od tego momentu nasze porwanie nabrałoby rozmachu, a postulaty stawałyby się coraz bardziej radykalne. Zażądałybyśmy czegoś zupełnie niemożliwego, przed czym wszystkie Positive'y drżą i bledną. Mianowicie zgody na wolne, niezależne związki zawodowe. Przecież dzięki temu, że restauracje prowadzą ajenci, związki zawodowe nie istnieją, bo każda restauracja to inny pracodawca... A my zażądamy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego! <br>Nade wszystko miły byłby widok spętanego Euzebiusza Drutta, leżącego na zgniłych ziemniakach. O jak bym chciała to zobaczyć! Nie wiem tylko, czy delikatna Jolka, ze swoimi pretensjami, wytrzymałaby ten odór. A także Marta czy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego