otliczysz?", Jerzy spojrzał w lustro zdziwiony swoją twarzą: na ustach miał gorzki, nienawistny grymas, jakby nie mógł znieść beztroskiego śmiechu przyjaciela. Odczekał zakończenie dziwnej historii i uśmiechając się nie wyraźnie, oznajmił koledze, skąd właściwie wraca.<br>Olo bez słowa opuścił nogi na podłogę, jak w okresie wzmożonych nalotów na pierwszy zew alarmowej syreny. Jerzy nie wiedział, czemu nie potrafił się opanować. Opowiadał z pasją, wściekle, dorzucając wciąż nowe podrzucane przez pamięć szczegóły.<br>- Drań - syknął Olo pod adresem pułkownika w cywilu.<br>- Dużoś zrozumiał - wzruszył pogardliwie ramionami Jerzy. Był rozdrażniony, dopiero teraz wypacał z siebie zdenerwowanie.<br>- A co, nie drań?<br>- Nie o to chodzi