Koledzy, jak to koledzy. Jedni przyjaźnie mitygowali, więc się na nich obraziłem. Inni namawiali, wyciągali z krypty na hulanki, ba, podsuwali... hmm... obiekty. I bawili się moim kosztem.<br> Milva, wciąż zajęta odnawianiem zgniecionych lotek strzał, zamruczała gniewnie. Cahir skończył reperować but i sprawiał wrażenie, że śpi.<br> - Później - ciągnął Regis - wystąpiły alarmujące objawy. Zabawa i towarzystwo zaczęły pełnić rolę absolutnie drugorzędną. Zauważyłem, że mogę się bez nich obyć. Wystarczająca i naprawdę ważna stała się krew, nawet pita...<br>- Do lustra? - wtrącił Jaskier.<br> - Gorzej - odrzekł spokojnie Regis. - Ja nie odbijam się w lustrach.<br>Milczał czas jakiś. <br>- Poznałem pewną... wampirkę. Mogło to być, i chyba