Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
nam urządził.
W słomkowym kapeluszu z szerokim rondem i w barwnej sukni wiosennej w kwiaty nie wyglądała na więcej niż na lat trzydzieści parę. Była ożywiona, trochę podniecona, oczy jej błyszczały. Drozdowski w białym płóciennym ubraniu, ze swymi czarnymi włosami i oliwkową cerą bardziej niż kiedykolwiek robił wrażenie południowca, Hiszpana albo Włocha.
Kotowicz spojrzał na wolne obok krzesło: - Można?
- Ależ tak, błagam pana, niech pan siada. Marzyłam, żeby pana spotkać.
- Pani!
- A wie pan, dlaczego? Mam do pana, kochany dyrektorze, wielką prosbę.
- Zawsze do usług - przyłożył rękę do serca. - Dla pani wszystko.
- Ale to bardzo materialna sprawa. Niestety. - Trudno. Nie samym
nam urządził.<br>W słomkowym kapeluszu z szerokim rondem i w barwnej sukni wiosennej w kwiaty nie wyglądała na więcej niż na lat trzydzieści parę. Była ożywiona, trochę podniecona, oczy jej błyszczały. Drozdowski w białym płóciennym ubraniu, ze swymi czarnymi włosami i oliwkową cerą bardziej niż kiedykolwiek robił wrażenie południowca, Hiszpana albo Włocha.<br>Kotowicz spojrzał na wolne obok krzesło: - Można?<br>- Ależ tak, błagam pana, niech pan siada. Marzyłam, żeby pana spotkać.<br>- Pani!<br>- A wie pan, dlaczego? Mam do pana, kochany dyrektorze, wielką prosbę.<br>- Zawsze do usług - przyłożył rękę do serca. - Dla pani wszystko.<br>- Ale to bardzo materialna sprawa. Niestety. - Trudno. Nie samym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego