Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
szaleńczy rozgardiasz, nad którym z najwyższym trudem panował przydzielony czarodziejce seneszal Guthlaf.
Yennefer siedziała za stołem, prawie nie unosząc głowy znad papierów. Liczyła, sumowała kolumny, sporządzała rachunki, z którymi natychmiast pędzono do skarbca i wyspiarskiej filii banku Cianfanellich. Rysowała i kreśliła, a rysunki i wykresy natychmiast trafiały do rąk rzemieślników - alchemików, złotników, szklarzy, jubilerów.
Jakiś czas wszystko szło sprawnie, potem zaczęły się kłopoty.
- Przykro mi, mościa czarodziejko - wycedził seneszal Guthlaf. - Ale jeśli nie ma, to nie ma. Daliśmy wam wszystko, co mieliśmy. Cudów i czarów robić nie umiemy! A pozwolę sobie zauważyć, że to, co leży przed wami, to są diamenty
szaleńczy rozgardiasz, nad którym z najwyższym trudem panował przydzielony czarodziejce seneszal Guthlaf. <br> Yennefer siedziała za stołem, prawie nie unosząc głowy znad papierów. Liczyła, sumowała kolumny, sporządzała rachunki, z którymi natychmiast pędzono do skarbca i wyspiarskiej filii banku Cianfanellich. Rysowała i kreśliła, a rysunki i wykresy natychmiast trafiały do rąk rzemieślników - alchemików, złotników, szklarzy, jubilerów. <br>Jakiś czas wszystko szło sprawnie, potem zaczęły się kłopoty.<br> - Przykro mi, mościa czarodziejko - wycedził seneszal Guthlaf. - Ale jeśli nie ma, to nie ma. Daliśmy wam wszystko, co mieliśmy. Cudów i czarów robić nie umiemy! A pozwolę sobie zauważyć, że to, co leży przed wami, to są diamenty
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego