niepokojów doczesnego życia. Każdy z pacjentów, który przestaje miewać napady szału lub furii, może do woli spacerować po rozległym parku. Antoni W. korzystał z tej możliwości codziennie, jeśli tylko pozwalała na to pogoda.<br>Pod koniec września 1975 roku, a był piękny, ciepły i słoneczny dzień, w jednej z mniej uczęszczanych alejek znaleziono zwłoki jednego z pacjentów szpitala. Od razu rozpoznano, że jest to Antoni W., pacjent, który był tu dobrze znany. Jak wykazała sekcja, został najpierw ogłuszony, a następnie uduszony gołymi rękoma.<br>O morderstwo od razu podejrzewano Stanisława Sz. Został tymczasowo aresztowany i trzy miesiące przesiedział w więzieniu. Chociaż miał żelazne