Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
niewieścią precyzją i podziwu godną
nieustępliwością.

A potem jęło mi się mącić w głowie.
Tymczasem z aparatu snuł się zapis, taśma rejestracyjna pełna
zygzaków, której narosły szeleszczące całe zwoje.
Aparat warczał, gdy druga anielica puszczała z niego prąd do
moich mięśni.
Pracowały zawzięcie, bez skargi, bez słowa, doprawdy ze świętą
anielską wytrwałością.
Leżąc z przymkniętymi powiekami wdychałem ich pot, tężejącą woń
serdecznego trudu.
Stawałem się poniekąd obiektem miłosnym.
Za nimi zawsze idzie miłość, nawet w najczarniejsze zakamarki, w
sam układ mięśni.

Dzięki nim jesteśmy z ciała i krwi, a nie z olejków eterycznych, dzięki nie
podrabianym naszym kobietom.
Popadałem ni to
niewieścią precyzją i podziwu godną<br>nieustępliwością.<br> &lt;page nr=142&gt;<br> A potem jęło mi się mącić w głowie.<br> Tymczasem z aparatu snuł się zapis, taśma rejestracyjna pełna<br>zygzaków, której narosły szeleszczące całe zwoje.<br> Aparat warczał, gdy druga anielica puszczała z niego prąd do<br>moich mięśni.<br> Pracowały zawzięcie, bez skargi, bez słowa, doprawdy ze świętą<br>anielską wytrwałością.<br> Leżąc z przymkniętymi powiekami wdychałem ich pot, tężejącą woń<br>serdecznego trudu.<br> Stawałem się poniekąd obiektem miłosnym.<br> Za nimi zawsze idzie miłość, nawet w najczarniejsze zakamarki, w<br>sam układ mięśni.<br> &lt;page nr=143&gt;<br> Dzięki nim jesteśmy z ciała i krwi, a nie z olejków eterycznych, dzięki nie <br>podrabianym naszym kobietom.<br> Popadałem ni to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego