Wszystko było tak akuratnie wykalkulowane, policzone. <br>A po pracy pozostawał jeszcze przecież dom - dzieci i te moje gary, pranie, prasowanie. Do fizycznego zmęczenia pracą w hotelu, do męczących dojazdów i wczesnego wstawania musiałam, bo nikt mi przecież dotychczasowych obowiązków nie ujął, dorzucić jeszcze to. <br>Do tego mój małżonek zdecydowanie nie aprobował tej mojej próby usamodzielnienia się poprzez aktywne włączenie się w świat pracy. W związku z tym, chociaż do tej pory zawsze trochę mi w domowych pracach pomagał, teraz odciął się od wszystkiego, niekiedy nawet utrudniał na zasadzie - chciałaś, to masz. <br>Teraz wiem, że to się musiało źle skończyć. Inaczej po