raz przyjrzeć się sobie i zapamiętać nasze twarze, bo przecież nie wiadomo, czy i kiedy mig jeszcze spotkamy. Patrząc chwilę na twarz gospodyni, doznałem nagle olśnienia: to ona była jedną z kobiet na tamtych dwóch portretach. Oczywiście sprzed wielu lat. A malarz, który wtedy malował, był, jak sam powiedział, jeszcze artystą. Podniosłem oczy i spojrzałem jeszcze raz na obrazy wiszące w jadalni. Były wśród nich i portrety, a między nimi trzy czy cztery młodych kobiet.<br><br><page nr=37><br><br> Jedna z dziewcząt nawet uśmiechała się. Ale to nie był uśmiech, tylko skrzywienie ust. Z jej twarzy nie promieniowało światło, jak z tamtych dwóch, które widziałem