Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Przekrój
Nr: 37 (2934)
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 2001
się na bus, jedziemy do Bukowiny, gór nadal brak, ale są czarne od dymu oscypki i przaśne odzywki naszych gospodarzy, atmosfera góralska trochę się nam udziela, postanawiamy więc mimo wszystko odbyć konwencjonalną wycieczkę nad Morskie Oko, ostatni raz widziałem to Oko piętnaście lat temu, będzie można porównać. Droga jak była asfaltowa, tak jest nadal, ludzie w specjalnych butach utrudniających chodzenie, jamniki w kagańcach, bo Park Narodowy. Po trzech kilometrach Renatę łapie skurcz, po trzech następnych mnie zaczyna boleć brzuch, nareszcie widać schronisko, biegniemy lody kupować, coca-colę, piwo, udało wam się, mówi do mnie chłopak sprzedający napoje pod wielkim parasolem, rzadko
się na bus, jedziemy do Bukowiny, gór nadal brak, ale są czarne od dymu oscypki i przaśne odzywki naszych gospodarzy, atmosfera góralska trochę się nam udziela, postanawiamy więc mimo wszystko odbyć konwencjonalną wycieczkę nad Morskie Oko, ostatni raz widziałem to Oko piętnaście lat temu, będzie można porównać. Droga jak była asfaltowa, tak jest nadal, ludzie w specjalnych butach utrudniających chodzenie, jamniki w kagańcach, bo Park Narodowy. Po trzech kilometrach Renatę łapie skurcz, po trzech następnych mnie zaczyna boleć brzuch, nareszcie widać schronisko, biegniemy lody kupować, coca-colę, piwo, udało wam się, mówi do mnie chłopak sprzedający napoje pod wielkim parasolem, rzadko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego