Żeby zdobyć atest, fabryka produkowała kilka partii materiału bardzo wysokiej jakości. Producent wnosił opłaty, inspektorzy badali, stwierdzali zgodność z normami, wydawali stosowne dokumenty. Potem normy i proza życia wyraźnie się rozmijały. Ważne, żeby było tanio, a jeżeli klient złoży reklamację, zawsze można mu powiedzieć, że przecież wyrób posiada wszystkie wymagane atesty. Sprawiedliwości i rekompensat mógł potem dochodzić w sądzie, ale to trwa latami i sporo kosztuje. - Wielokrotnie zdarzało się, że towar, który nigdy nie powinien opuścić zakładu, nieuczciwy hurtownik sprzedawał tanio jako podgatunek - mówi Andrzej Rej.<br><br>Najbardziej cierpią na tym indywidualni inwestorzy, bo przecież rzadko są specjalistami. Za cenę często wielkich