na placu.<br>- Dlaczego ci starzy tak krzyczą? - szarpnął go za ramię Istvan.<br>- Boją się o swój los. To ślepcy, oni też będą głodni. A dotąd mieli pracę, uczciwie zarabiali.<br>- Jak?<br>- Grywali do tańca po burdelach, akompaniowali pieśniarkom, umilali czas gościom, ślepi, więc nie krępujący świadkowie zabawy. Żywa grająca szafa, ludzkie automaty muzyczne. Co oni poczną? Gdzie pójdą? Żebrać, skazani na powolne umieranie...<br>- Ilu ich tu może być?<br>- No, z tysiąc. Problem ekonomiczny, którego nie można gadaniem uspokoić, deputowani dobrze się nagłowią, nim powezmą decyzję. Zresztą naciski idą z różnych stron, urywa się dochód właścicieli domów, sklepikarzy, handlarzy. Astrologowie i układacze listów