Ściany, tworzyła szkła warstwa gruba<br>Obita szczelnie miką falistą,<br>Panoramiczną i przezroczystą.<br><br>Gdy pan Soczewka wyruszył w drogę,<br>Trzyosobową zabrał załogę.<br>Był więc kapitan, rzecz oczywista,<br>Prócz tego radiotelegrafista<br>Oraz mechanik. Zdziwi to kogo,<br>Że z tak nieliczną płynął załogą.<br>Rzecz polegała zaś właśnie na tym,<br>Że nie załoga, lecz automaty<br>W ruch mechanizmy wszystkie wprawiały<br>I niosły statek z szybkością strzały.<br><br>Na statku również mknął przez Atlantyk<br>Oprócz załogi - pies Kalasanty,<br>Który tak mądrą przeszedł tresurę,<br>Że wykonywał prace niektóre:<br>Na noc opuszczał flagę na maszcie,<br>A gdy mówiono: "Kawę zaparzcie",<br>Naciskał guzik i już niebawem<br>Załoga mogła pić czarną