gdybym nagle zgasił światło i<br>zapalił horyzont? Gdybym rozpiął<br>na niebie łunę i wypełnił powietrze<br>opętańczym wyciem, pióropuszem dymu?<br>Kto kogo by stratował, zrzucił<br>ze schodów, zmiażdżył, udusił?<br>Czyja krew zrosiłaby podłogę,<br>dywany, lustra? Ile miłości i przyjaźni<br>skończyłoby się wyścigiem między półkami<br>do drzwi, do parkingu, i dalej, do autostrady?<br><br>Ale nic takiego na razie nie robię.<br>Idę za nimi aż do kasy. Wesoło<br>mruga pistolet do czytania kodów.<br>Dziękujemy za zakupy i zapraszamy następnym<br>razem. Z tym kuponem schab o pięć procent taniej.<br><br>Przed sklepem pomagam im odsunąć wózek<br>na chodnik. Proszę uważać, bo wypadnie<br>państwu chleb, mówię, jeździec