Typ tekstu: Książka
Autor: Miłosz Czesław
Tytuł: Traktat moralny. Traktat poetycki.
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1947
wygódkach rodzicielskich domów
I wie już odtąd, co poezją nie jest.
90
A jest nią tylko wzruszenie i powiew,
Który w trzech kropkach mieszka, za przecinkiem.

Płynie, faluje nieprzetłumaczalne,
Ersatz modlitwy. Tak odtąd zostanie.
Wzbroniony będzie oddech zwykłej składni.
95
"Phi, publicystyka. Niech mówi prozą".
Aż kiedyś, w szkołach nowej awangardy,
Odkryciem nazwą postarzały zakaz.

Nie wszyscy giną bez śladu poeci.
Kasprowicz ryczał, rwał jedwabne pęta.
100
A zerwać nie mógł, bo są niewidoczne,
A to nie pęta, raczej nietoperze,
Wypijające z mowy sok w przelocie.
Staff, niewątpliwie, był koloru miodu
I czarownice, gnomy, deszcz wiosenny
105
Sławił na niby dla
wygódkach rodzicielskich domów <br>I wie już odtąd, co poezją nie jest. <br> 90<br>A jest nią tylko wzruszenie i powiew, <br>Który w trzech kropkach mieszka, za przecinkiem.<br><br>Płynie, faluje nieprzetłumaczalne, <br>Ersatz modlitwy. Tak odtąd zostanie. <br>Wzbroniony będzie oddech zwykłej składni. <br> 95<br>"Phi, publicystyka. Niech mówi prozą".<br>Aż kiedyś, w szkołach nowej awangardy, <br>Odkryciem nazwą postarzały zakaz. <br><br>Nie wszyscy giną bez śladu poeci. <br>Kasprowicz ryczał, rwał jedwabne pęta. <br>100<br>A zerwać nie mógł, bo są niewidoczne, <br>A to nie pęta, raczej nietoperze, <br>Wypijające z mowy sok w przelocie. <br>Staff, niewątpliwie, był koloru miodu <br>I czarownice, gnomy, deszcz wiosenny <br>105<br>Sławił na niby dla
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego