Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
koronkowe białe firanki i kwiaty ustawione tak samo ciasno, jak u matki Heli, w Pleszewie. Trzymał się teraz trochę z tyłu, kobiety poszły naprzód i zapukały do właściwych drzwi.
I kto im otworzył - natychmiast?
Ta mała gapa z czarnymi oczyskami.


Niewiele brakowało, żeby jej nie poznał: kolorowo ubrana, w uszach błyskotki. Wtedy w szkole, w tej żałobie, była, jak pamiętał, aż żółta na buzi. Teraz trochę potłuściała, czy jak? I jakby też rumieńców dostała, oczka wesołe, bystre... Nagle, na widok pani Kresi, jakby w nią grom strzelił; znieruchomiała, osłupiała i jak nie skoczy! Bez słowa, jak dzika, ani dzień dobry, ani
koronkowe białe firanki i kwiaty ustawione tak samo ciasno, jak u matki Heli, w Pleszewie. Trzymał się teraz trochę z tyłu, kobiety poszły naprzód i zapukały do właściwych drzwi.<br>I kto im otworzył - natychmiast?<br>Ta mała gapa z czarnymi oczyskami.<br><br>&lt;page nr=168&gt; <br>Niewiele brakowało, żeby jej nie poznał: kolorowo ubrana, w uszach błyskotki. Wtedy w szkole, w tej żałobie, była, jak pamiętał, aż żółta na buzi. Teraz trochę potłuściała, czy jak? I jakby też rumieńców dostała, oczka wesołe, bystre... Nagle, na widok pani Kresi, jakby w nią grom strzelił; znieruchomiała, osłupiała i jak nie skoczy! Bez słowa, jak dzika, ani dzień dobry, ani
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego