poczułam, że już nie mogę wyjść na scenę z takim naiwnym, jasnym uśmiechem. Rita mnie opuściła.<br>A Shirley? Przede wszystkim - to jest fenomenalny materiał dla aktorki, świetnie napisany tekst. Moja Shirley Valentine zrobiona jest z najszczerszej prawdy, chociaż to nie są moje własne doznania. Za wzór posłużyły mi sąsiadki mojej babci, koleżanki moich ciotek. One wszystkie są Valentine. Ta postać nie ma dla mnie tajemnic, bo rozumiem kobiety, których życie tak właśnie wygląda. Myślę, że na widowni jest ich za każdym razem wiele.<br>Rozróżniam jeszcze, sama dla siebie, trzeci rodzaj ról: postacie, które szanuję, jak szanowałabym podobne rzeczywiste osoby, gdybym je