babka staruszka, podobna do uschniętego strączka fasoli, żyjąca jeszcze wprawdzie, ale już jakby nie na tym świecie. O drugiej w nocy Halina usnęła z głową opartą na paczkach bibulastego papieru, pachnącego farbą drukarską. Włosy jej zachowały ten zapach jeszcze przez cały następny dzień.<br> - Panowie mi pomogą, nieprawdaż - mówiła najpiękniejszą niemczyzną babka, kiedy gestapowiec przytoczył ją na fotelu do drzwiczek samochodu. Być może, że skoro ujrzała około siebie tyle mundurów pięknie skrojonych, wyszytych srebrnym sutaszem epoletów i srebrne, trupie główki na kołnierzach, być może, iż przypomniał jej się wtedy stary, piękny Wiedeń Franca Josefa, kawalkady, bale z czasów młodości. - Panowie mi pomogą