Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
zimno. A herbatę
i ja proszę. Mocną.
Dziadek Joachim! Dominika zrywa się z podłogi, pies zrobił
to wcześniej, już dopadł dziadka, z pokoju obok dobiega
radosne, zaspane nieco szczekanie. Dominika biegnie do kuchni.
Jasne, że wszyscy chcą herbaty. Zrobi najlepszą, ze świeżo
parzonej esencji. Mama - hura! - wcale nie była u babki.
Rozmawiała z dziadkiem. Tylko tyle!
Nakrywa pospiesznie do kolacji. Dziadek bywa u nich rzadko, położy
więc na stole haftowaną serwetę i postawi szklanki w wiklinowych
koszyczkach, tych od pani Marty. Jak to dobrze, że w sobotę
piekły ciastka. Mama pochwali dobry smak i gospodarność
Dominiki, a dziadek chrząknie po swojemu
zimno. A herbatę <br>i ja proszę. Mocną.<br>Dziadek Joachim! Dominika zrywa się z podłogi, pies zrobił <br>to wcześniej, już dopadł dziadka, z pokoju obok dobiega <br>radosne, zaspane nieco szczekanie. Dominika biegnie do kuchni. <br>Jasne, że wszyscy chcą herbaty. Zrobi najlepszą, ze świeżo <br>parzonej esencji. Mama - hura! - wcale nie była u babki. <br>Rozmawiała z dziadkiem. Tylko tyle!<br>Nakrywa pospiesznie do kolacji. Dziadek bywa u nich rzadko, położy <br>więc na stole haftowaną serwetę i postawi szklanki w wiklinowych <br>koszyczkach, tych od pani Marty. Jak to dobrze, że w sobotę <br>piekły ciastka. Mama pochwali dobry smak i gospodarność <br>Dominiki, a dziadek chrząknie po swojemu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego