to. Aż nieprzytomny jestem, a jeszcze przemęczony. Strasznie cię przepraszam. I zwoje pracują jak oszalałe, kto to, do cholery, jest, skąd ja ją znam, ale nawet małego światełeczka w tunelu, a o zielonym to nawet nie wspomnę. Może się jutro spotkamy, albo nawet dzisiaj - ona na to. Chętnie. Tylko gdzie - bąkam z miną skrzywdzonej niewinności. Tam gdzie ostatnio. No to wpadłem, bo nic nie pamiętam. Dobrze, o której. Dwudziesta może być? W porządku. Słuchaj, strasznie się spieszę, mam poważny problem za rzeką. Lecę na tramwaj. To już leć, chłopczyku, pysiu malutki - daje mi buziaka i kładzie rękę pod swoją marynarkę. Nie