Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
dolecialo plaskanie bosych nóg po schodach i do kuchni wpadł umorusany siedmioletni brat Wani.

- Mamo, jeść!

- Weź sobie chleba. Leży na stole.

Po wyjściu Koli w oczach ciotki Mandrowskiej błysnęły łzy.

- Chleb - trawa, mięso - potrawa... Ale skąd na to brać? Do szpitala mnie posyłają... "Dochtory" przeklęte!

Nie znajdując słów pocieszenia, bąknąłem półgębkiem:

- Pójdę już, proszę pani...

- Czekaj... Waniuszka idzie... Słyszysz, jak gwiżdże?

Wania wbiegł tupiąc podkutymi butami. Spojrzał na mnie zdziwiony...

- Leć do domu! Spotkałem w aptece Aniutę... Twoja matka zachorowała...

46. CHOROBA

W sypialni rodziców, mieszczącej się w narożniku podobnym do wieżyczki o wąskich oknach, operuje słońce. Rolety są zapuszczone
dolecialo plaskanie bosych nóg po schodach i do kuchni wpadł umorusany siedmioletni brat Wani.<br><br>- Mamo, jeść!<br><br>- Weź sobie chleba. Leży na stole.<br><br>Po wyjściu Koli w oczach ciotki Mandrowskiej błysnęły łzy.<br><br>- Chleb - trawa, mięso - potrawa... Ale skąd na to brać? Do szpitala mnie posyłają... "Dochtory" przeklęte!<br><br>Nie znajdując słów pocieszenia, bąknąłem półgębkiem:<br><br>- Pójdę już, proszę pani...<br><br>- Czekaj... Waniuszka idzie... Słyszysz, jak gwiżdże?<br><br>Wania wbiegł tupiąc podkutymi butami. Spojrzał na mnie zdziwiony...<br><br>- Leć do domu! Spotkałem w aptece Aniutę... Twoja matka zachorowała...<br><br>&lt;tit&gt; 46. CHOROBA&lt;/&gt;<br><br>W sypialni rodziców, mieszczącej się w narożniku podobnym do wieżyczki o wąskich oknach, operuje słońce. Rolety są zapuszczone
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego