witaminy.<br>Usiadła na krześle naprzeciw mnie, podparła brodę rękoma. <br>- To jak ty uważasz, Maksiu? To nie jest wujo Bronek, prawda? Bo mnie czasem wydaje się tak, a czasem inaczej. Ale to nie on, mówisz?<br>Nic nie mówię, pomyślałem. Ale ona trzymała mnie wzrokiem jak w kleszczach. <br>- I tak, i nie - bąknąłem. <br>Czekała, co powiem dalej. <br>- To znaczy, wydaje mi się, że nie może to być ten sam, konkretny dziadek Bronek, z którym dorastaliśmy, który kiedyś w Kurkowie mieszkał i tu umarł - plątałem się. - Z drugiej strony wygląda, że nie jest to jednak zupełnie inna osoba... - Zamrugała powiekami. - Jak mawiają Amerykanie, jeżeli