ryżą bródkę, krótkie, podarte rękawy - drobniutko, szybciutko klepał podchwycone wersety.<br>- My, sługi twoje. My, dzieci twoje. My, trzoda twoja. My, twój lud wybrany.<br>Baruch Oks wybiegł na środek, machnął w powietrzu czarną skórą i wrzasnął:<br>- Buchacz, zwijaj interes! Bierz ferajnę i jazda. Idzie żyć. - Z krzykiem, gwizdem, ze śmiechem ściągała banda do swojego kubła za załomem bramy, wściekle wygwizdując OD-mana, który sennie czuwał na placyku.<br>Pierwszy kapłan ciągnął:<br>- My, twój naród cały teraz oto w prochu i w pyle. Rażony głodem, tyfusem dotknięty i przekleństwem. Nad otwartym dołem postawiony. My, twój naród, jako jeden krzak gorejący. My, twój naród wydany