zakutana w szalówkę, przyglądając się zarzynaniu czarnego barana biadoliła, załamywała ręce, podnosiła je do nieba, aż wreszcie przemagając wstyd i onieśmielenie rzekła piskliwie: - Adyć ludziska, może to nie ten baran?<br> - Ten, ten, na pewno ten - wrzasnął tłum i kolejny rzeźnik spróbował ogromnym brzeszczotem baraniego gardła.<br> Ale również pod tym żelaziwem baran nie drgnął, nie zabeczał, nie poruszył ciężkim jak kamień młyński łbem.<br> Czernił się pośród tłumu, sypiąc coraz gęściej twardymi bobkami, stojąc po kopytka w czerwonym moczu.<br> <page nr=57><br> Ludziska po jednym, po dwu wyłazili z tłumu, głaskali zwierzaka, próbowali karmić ogryzkami jabłek, zgniłą kapustą.<br> Co dokuczliwsi, nie mogący w sobie powstrzymać zbójeckiej