Typ tekstu: Książka
Autor: Strączek Adam
Tytuł: Wyznanie lekarza-łapownika
Rok: 1995
aby łapki się nie trzęsły. Byłem też u zakładowego.
- I co, nie dał?
- Ano nie dał, zgaga.
- I ja też nie dam, nie lubię pijaków!
- Pan mnie obraża - zerwał się na równe nogi. Wysoki chłop, pewnie o głowę wyższy od Adama. - Ja, panie, tego, nie dam się obrażać! - ze spokojniutkiego baranka wychodził niezły wilk.
Adam na wszelki wypadek wstał zza biurka. Może niepotrzebnie powiedział o tym pijaku, ale nie sposób teraz gościa przepraszać. I za co, że w końcu usłyszał jedno słowo prawdy?
- Panie doktorze - spokorniał ponownie pacjent. - Doktor Stefańczyk na pana miejscu...
Stefańczyk był poprzednikiem Adama w tej przychodni. Już
aby łapki się nie trzęsły. Byłem też u zakładowego. <br>- I co, nie dał? <br>- Ano nie dał, zgaga. <br>- I ja też nie dam, nie lubię pijaków! <br>- Pan mnie obraża - zerwał się na równe nogi. Wysoki chłop, pewnie o głowę wyższy od Adama. - Ja, panie, tego, nie dam się obrażać! - ze spokojniutkiego baranka wychodził niezły wilk. <br>Adam na wszelki wypadek wstał zza biurka. Może niepotrzebnie powiedział o tym pijaku, ale nie sposób teraz gościa przepraszać. I za co, że w końcu usłyszał jedno słowo prawdy? <br>- Panie doktorze - spokorniał ponownie pacjent. - Doktor Stefańczyk na pana miejscu... <br>Stefańczyk był poprzednikiem Adama w tej przychodni. Już
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego